Zakopane – skąd bierze się fenomen?
Żeby nie czynić rozprawki i nie trzymać Was w niepewności, odpowiem na pytanie z nagłówka od razu – nie mam pojęcia. Zakopane, hmm… Jasne, knajpa tu na knajpie, ale prawdę mówiąc, osobiście wolę się napić/upić w mniej zatłoczonym miejscu. A to, co popularne, jest tutaj BARDZO POPULARNE. Tak więc to, plus wyciągnięte w kosmos ceny za cokolwiek, to jednak dla mnie trochę za mało (albo za dużo), żeby chcieć tu wracać, by „odpocząć”.
Oczywiście nie mogę być aż tak surowa i – obiektywnie patrząc – Zakopane jest dobrą bazą wypadową do wspinaczek po górach. Okolica oferuje bardzo wiele górskich szlaków, doskonałych stoków narciarskich i tarasów widokowych. Widok z Gubałówki to taki trochę sztos, a w dodatku często mylony jest z tym po słowackiej stronie Tatr – potwierdzone info: sprawdziłam to w quzie na heygoodway’owym instagramie. Jeżeli chcemy się zrelaksować, pierwsze, co nam przychodzi na myśl, to termy. I prawidłowo, bo wybór mamy ogromny, a każdy może dopasować baseny i atrakcje do swoich potrzeb. Trzeba tylko liczyć się z tym, że w tzw. sezonie wysokim bardziej niż na wypoczynku będziemy skupiać się, by nie zaliczyć bliskości z kimś obcym.
Spędziłam tutaj naprawdę fajne trzy dni za sprawą towarzystwa i kilku miejsc, które udało nam się odkryć. Ja podzielę się z Wami dwiema miejscówkami, które umiliły nasz pobyt w miejscowości Zakopane i, bynajmniej, nie będą to Krupówki.
Be Happy Museum
Nigdy w życiu nie wpadłabym na to, że znajdę się w tym miejscu, gdyby nie czysty przypadek. Najzwyczajniej w świecie, podczas prostowania włosów, jednym okiem zerkałam na to, co dzieje się w jednej ze śniadaniówek. I nagle w TV pojawia się pogodynka przy różowej budce telefonicznej obsypanej setkami kwiatów. Niczym w kinie na filmie akcji, wyczekiwałam informacji o miejscu nagrania. Kiedy powiedziała, gdzie się znajduje, już wiedziałam, że na żaden kulig jednak się nie wybieramy. Gdybym była z Tomkiem, pewnie by mnie wyśmiał, a że byłam z przyjaciółką, to obie niemal skakałyśmy z radości.
Mając na uwadze, że ma się te x lat, tuż przed wejściem zaczęłyśmy się zastanawiać, czy to aby na pewno jest miejsce dla nas. Wiecie, totalnie cukierkowe wnętrza, mnóstwo różu i pastelowych kolorów trochę zgasiły nasz zapał. I tutaj z pomocą (za co naprawdę wielkie dzięki) przyszła obsługa tegoż muzeum. Zapewniła nas, że Be Happy Museum jest ZDECYDOWANIE dorosłych. Miała rację. Bo to bezwzględnie miejsce dla osób zmęczonych, przepracowanych, siedzących w korporacjach, chcących się zresetować (brzmi znajomo?). Kolorowe wnętrza bardzo pozytywnie wpływają na nastrój i wywołują szczery uśmiech na twarzy. Basen z piankami, huśtawka-banan czy ogromne donuty to tylko kilka rekwizytów.
Wejście do Muzeum Szczęścia kosztuje 30zł, czas, jak możemy tu spędzić – bez ograniczeń. Ale jeśli chcemy nacieszyć się nim w pełni, warto przeznaczyć na pobyt ok. 1,5 godz. Można, a nawet trzeba robić zdjęcia. Jeśli nie macie pomysłu na dobrą fotkę, jesteście sami albo chcecie zdjęcie grupowe – żaden problem. Pracownicy są na tyle uprzejmi i pomocni, że doradzają, jak się ustawić, robią fajne zdjęcia i nagrywają filmiki.
Muzeum Oscypka
Żeby się tutaj dostać, najlepiej jest dzień wcześniej zadzwonić i „zaklepać” sobie wizytę. A Zakopane z czego jak z czego, ale z oscypków jest znane najbardziej. Pomysłodawcy mają ręce pełne roboty, wycieczki szkolne i nie tylko, dlatego istnieje szansa, że bez rezerwacji może Wam się nie udać wejść. Szczególnie, że pokazy odbywają się tylko 3 razy dziennie. No właśnie, zgrabnie przechodzę do sedna. Muzeum Oscypka charakteryzuje się tym, że w ogóle nie jest typowym miejscem z eksponatami. Odważę się nawet napisać, że tutaj historia tworzy się na bieżąco, podczas przedstawienia.
Tak, tutaj spotkamy się ze starym (stażowym) Bacą, który na naszych oczach wyrabia ten najpopularniejszy w Polsce ser. O ile na początku bałam się, że będzie nudno i właśnie marnuję swój czas, tak po kilku minutach moje postrzeganie zmieniło się o 180 stopni. Baca Stanisław nie tylko od podstaw pokazuje, jak powstaje oscypek, ale po drodze wtrąca ciekawe opowieści i rzuca żarcikami. W produkcję wciągani są też uczestnicy pokazu, co dostarcza wiele śmiechu.
Nie mogę nie powiedzieć nic o właścicielu tego muzeum. Po pierwsze, stworzył fantastyczne miejsce, w którym można nie tylko spróbować po prostu dobrego sera, ale również dowiedzieć się ciekawych rzeczy. Po drugie, jest doskonałym narratorem. Jeżeli widzieliście kiedykolwiek serial pt. „Korona Królów”, to jego rola jest analogiczna.
Na to muzeum należy przeznaczyć ok. 2 godziny, podczas których uczestniczymy w pokazie, słuchamy opowieści i sami robimy serki. Bilet dla osoby dorosłej kosztuje 25zł.
***
Pewnie czytając ten tekst myślicie sobie o mnie w sposób niepochlebny, ale uwierzcie – nie przepadam za muzeami, a te dwa są naprawdę godne polecenia. Co więcej – mają super opinie na TripAdvisor, czym sama poniekąd się sugerowałam.
Wszystko jak najbardziej potwierdzam! Oba muzea godne polecenia ?
Dziękuję za super wypad !!
Już nie mogę się doczekać, jakie super miejsca odkryjemy następnym razem! 😀
Różane miejsce, można zawrotu dostać. jaka słodycz miejsca
Lubię Pani relacje z podróży, zawsze można w nich znaleźć ciekawe wskazówki, oraz informacje o interesujących miejscach. Widać, że jest Pani podróżnikiem z krwi i kości. Pozdrawiam.
Bardzo dziękuję za ten komentarz, nic nie daje mi takiej radości z prowadzenia tego bloga jak wiedza, że dobrze się „mnie” czyta. Pozdrawiam serdecznie. 🙂