Szczawnica. Co nowego i wartego polecenia?
Szczawnica. Kolejny, i na pewno nie ostatni, wpis o niej. Jest co najmniej kilka powodów, dla których piszę o tym miejscu tak często. Po pierwsze, mam do niego ogromny sentyment. Pierwszy raz byłam tutaj nie będąc jeszcze nastolatką! Już wtedy zauroczył mnie Grajcarek, plac Dietla i przepyszne, jagodowe, lody. Jakiś czas później, mając już naście lat, namawiałam wszystkie bliskie mi osoby do tego, żeby jechać nie gdzieś indziej, jak tylko do Szczawnicy. I wszyscy byli nią tak samo zachwyceni, jak ja. Nie będę Was dziś zamęczać zbyt długo. Podrzucam Wam tylko krótkie podsumowanie tego, co nowego udało mi się odkryć w tym jakże urokliwym miasteczku.
Stara-nowa Sokolica. Kiedy byliśmy ostatnim razem, znana wszystkim sosna była jeszcze w całości. Teraz wchodziliśmy na Sokolicę głównie po to, by zobaczyć, w jakim to drzewko jest stanie. Nie wygląda już tak efektownie jak wcześniej, ale nadal warto ją zobaczyć.
Bacówka PTTK pod Bereśnikiem – Szczawnica to miejsce, w którym byłam tyle razy, a dopiero teraz – i to dzięki osobie, która była tutaj pierwszy raz – dowiedziałam się o istnieniu tej bacówki. Jako że jestem wielką fanką wszystkich schronisk i tego, jakich widoków można się w nich dopatrzeć, również to skradło moje serce.
Jazz Bar – miejsce z niesamowitym klimatem. Pyszne jedzenie, dobre drinki i wystrój zachęcający do tego, żeby spędzić tu naprawdę sporo czasu.
Cafe Helenka – klasyka na placu Dietla. Ostatni raz byłam tu lata temu, wczoraj powróciłam i coś Wam powiem – te ich desery są zdecydowanie warte grzechu.
Szczawnica jest teraz poza sezonem, turystów jest niewielu. Jeśli chcecie znaleźć się w miejscu, gdzie czas płynie wolniej – już wiecie, gdzie się wybrać 🙂