|

(Nie)zaplanowany Sylwester

Standardowo nie miewam planów na Sylwestra. To znaczy, zawsze myślę sobie, że chciałabym ten dzień spędzić  inaczej niż każdy inny, ale nigdy nie było tak, że miesiąc, ba, dwa tygodnie przed wiedziałam, co będę robić. Często wynikało to po prostu z faktu niewiadomej, czy dostanę wolne w pracy czy nie. Powszechnie wiadomo było natomiast, że jak się chce gdzieś na Sylwka jechać, to trzeba rezerwować kwatery miesiącami przed. Nie wiedzieć czemu, bardzo chciałam w tym roku pojechać gdziekolwiek. To znaczy wiem – potrzebowałam  zwyczajnie zmienić otoczenie i odpocząć.  I miałam chyba ogromnego farta, bo Sylwester wypadał w poniedziałek, a rezerwacji dokonałam trzy dni przed.

Fakt jest taki, że na okazję trzeba polować. Trzeba też być niezwykle cierpliwym, ponieważ tak szybko, jak się oferta pojawia, tak szybko również znika. Kilka zostało mi sprzątniętych sprzed nosa, bo bardzo chciałam ustalać z Tomkiem, czy mu pasuje to i tamto, o i jeszcze to. Na szczęście tuż przed końcem mojej cierpliwości postanowiliśmy, że rezerwuję coś bez jego akceptacji.

Niezawodny (jak zwykle) okazał się booking.com, ponieważ wyszukuje nie tylko obiekty w miejscowości  wpisanej w wyszukiwarkę, ale również w miejscach stosunkowo blisko oczekiwanego. Założyliśmy sobie, że nie chcemy jechać dalej niż 200km od domu, dlatego obstawiałam okolice Szczawnicy w Pieninach. Wiedziałam o tym, że może być ciężko, bo jest to miejscowość uzdrowiskowa, a turystów jest tak samo wielu o każdej porze roku. Portal wskazał mi super alternatywę oddaloną od Szczawnicy jakieś 15km – Czorsztyn, w którym finalnie zarezerwowałam  nocleg.

Jestem raczej typem osoby, która chciałaby widzieć efekty swojej pracy i zaangażowania jak najszybciej. Pewnie gdybym się w ogóle nie zabierała planowanie Sylwestra, oszczędziłabym sobie sporo nerwów. Ale warto było z dwóch trzech powodów. Po pierwsze naprawdę odpoczęłam, bo bynajmniej nie jechaliśmy imprezować, a  pobyt w górach zawsze sprawia mi wiele radości. Po drugie  miałam czas, by w drodze powrotnej w spokoju posłuchać #topwszechczasów radiowej trójki, co stało się już moją małą noworoczną tradycją. No i udało mi się popracować nieco nad swoją cierpliwością, a to dobry początek postanowień noworocznych 🙂

Similar Posts